się specjalnie
Od początku mówiłem, że przygotowywaliśmy się specjalnie na
igrzyska. Dlatego strasznie żal tego sprintu, bo gdyby nie lunął śnieg
z deszczem, Tomek walczyłby już o medale. Zanim zmieniła się pogoda,
miał czas tylko o siedem sekund gorszy od lidera, ale potem szybko
stracił aż półtorej minuty.
Nie było oberwania
chmury, warunki dla wszystkich na trasie były takie same, Tomek mógł
pokazać, na co go stać w biegu, a stać go na dużo. Gdyby nie trzy
pudła, mógłby nawet zdobyć medal. Gdyby spudłował o jeden raz mniej,
byłby w dziesiątce. Powiało optymizmem. Tomek dobrze się czuje
fizycznie, a na pewno też lepiej psychicznie po tej pogodowej
katastrofie w sprincie.